Złowroga zimowa aura - Pilsko


Na Pilsku dotąd byłam zaledwie raz i choć pogoda w Beskidach dopisywała, to wierzchołek był schowany w chmurach. Drugie podejście postanawiam zrobić w styczniu, choć nie liczę na widoki, a raczej skuty lodem krajobraz. Udajemy się samochodem do Korbielowa, skąd prowadzi zielony szlak na Halę Miziową. Ten początkowo wiedzie ostro w górę wzdłuż stoków narciarskich, które aktualnie są zamknięte ze względu na niewielką ilość śniegu. Dopiero po 45 minutach droga nieco się wypłaszcza i prowadzi zakosami przez las. W tym momencie zaczyna delikatnie prószyć śnieg. Idziemy przyjemnie w górę, raz bardziej po płaskim terenie, czasem bardziej wymagającym, a wraz z wysokością pod nogami pojawia się śnieg, a pod nim zdradliwa warstwa lodu. Po 1,5 godzinnym marszu docieramy na Halę Miziową, a Pilsko schowane w chmurach i pokryte sporą warstwą śniegu nie zachęca do odwiedzin.

Schronisko na Hali Miziowej, a po prawej kopuła szczytowa Pilska
Pomimo niezachęcającej aury, po odpoczynku decydujemy ruszyć na szczyt Pilska. Pierwsze podejście na Halę Cebulową nie należy do najłatwiejszych, wciąż za sprawą zdradliwego lodu ukrytego pod świeżym opadem śniegu. Po około 15 minutach marszu teren znacznie się wyostrza, a widoczność maleje. Im jesteśmy wyżej, tym bardziej jest odczuwalny również wiatr. Niebawem mamy za sobą najgorszy odcinek trasy, co oznacza że dotarliśmy na Górę Pięciu Kopców. Na miejscu panuje mroczny krajobraz skuty śniegiem i lodem.

Podejście z Hali Miziowej
Góra Pięciu Kopców (Pilsko granica)
Widoki 
Na szczyt pozostało 10 minut marszu. Idziemy pomiędzy zamarzniętymi kosodrzewinami, pod nogami skrzypi lód, z nieba zaczyna sypać zmrożony śnieg, który jest wprawiany w ruch przez silny wiatr. Warunki są wyjątkowo niesprzyjające, ale jeszcze tylko kawałek i Pilsko będzie nasze. Na szczycie nie ma nikogo, co nie jest niczym zaskakującym przy pogodzie dla koneserów. Wokół słychać tylko świst wiatru i widać arktyczny krajobraz. Czym prędzej wracamy do schroniska.

Pilsko - szczyt
Arktyczny krajobraz
Zejście szlakiem czarnym na Hale Miziową do najłatwiejszych nie należy. Jest bardzo ślisko, co mocno spowalnia marsz, więc tym bardziej doceniamy ciepłą jadalnię oraz posiłek w schronisku. Do Korbielowa wracamy nartostradą, czyli najszybszym wariantem dotarcia do samochodu. Pomimo stromizny schodzi się przyjemnie, a ubity śnieg amortyzuje kolana. Po 80 minutach zamykamy pętlę i opuszczamy Beskid Żywiecki.
Choć dzisiejszy dzień należał do bardzo wymagających, to w takich warunkach zdobycie szczytu smakuje jeszcze bardziej. Zimowa pogoda dla koneserów odbiera widoki i nie pozwala na spokojny marsz, ale również dzięki niej góry są niesamowicie kameralne. Czasem warto poznać znane szlaki od zupełnie innej strony, a w górach i tak każdy dzień jest wyjątkowy.


A.N.

12.01.2014

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz