W tym celu jedziemy do przejścia granicznego Janowice – Bukovec i tam zostawiamy samochód. Wiem, wiem – Stożek jest raczej w Wiśle, ale my lubimy wyzwania. Tak więc o godzinie 08:00 startujemy szlakiem żółtym w kierunku Młodej Góry. Początkowo droga prowadzi między domami, ale znacznie nabieramy wysokości. Dopiero po 45 minutach wchodzimy w las i wciąż szeroką ścieżką podążamy przed siebie.
Gdzieś nad Istebną |
Dokładnie za tymi chmurami jest Stożek |
Od południa coś się przejaśnia |
Formacje Skalne na Kiczorach |
Było tak miło, że z wrażenia nie zrobiłam ani jednego zdjęcia na Stożku. Musiało mnie konkretnie przyćmić… Kiedy po ponad godzinie lenistwa ruszamy w drogę powrotną zaczyna świecić słońce. Bardzo cieszy nas ten fakt, ale upierdliwy wiatr wciąż daje popalić i tak czy inaczej idziemy opatuleni po czubek głowy. Jak wskazuje cudny tytuł tej „powieści” wycieczka miała być polsko-czeska, czyli jakby nie patrzyć zagraniczna ;) I teraz właśnie nastał ten czas, kiedy przekraczamy granice i znajdujemy się w Czechach. Schodzimy ze Stożka szlakiem niebieskim, który ma nas zaprowadzić do Kyrkawicy. No i prowadzi dość stromo przez las, a poza tym droga jest cała rozkopana jakby stado dzików nią przebiegło… Na szczęście te atrakcje nie trwają długo i po 20 minutach zejścia osiągamy pierwszy rozstaj.
Sedlo Gronicek |
W dole Jablunkov w otoczeniu czeskich Beskidów |
Po polskiej stronie nad Koniakowem góruje Ochodzita, a dalej Beskid Żywiecki |
Gra świateł na Pogórzu Jabłonkowskim |
Zejście z Bahenca rozpoczyna się przez polanę i po zaledwie 5 minutach docieramy do hotelu o tej samej nazwie. Od tego momentu spotykamy sporo spacerowiczów, gdyż prowadzi doń droga asfaltowa (coś jak na naszą Równicę). Jako że oczy nacieszone widokami, a pogoda z minuty na minutę robi się co raz lepsza idziemy w doskonałym humorach gawędząc sobie przy tym w najlepsze. A że droga ma nas zaprowadzić do celu to nie pilnujemy szlaku i gdzieś go gubimy… Zatrzymujemy się i robię szybki rekonesans mapy. Aha tu szedł szlak, a my jesteśmy… o kurrrrcze! No to zrobi się pętelka… Co się okazuje już nadrobiliśmy jakieś 3km i jeszcze raz tyle nadrobimy, gdyż przegapiliśmy skrót, którym prowadził czerwony szlak. Teraz już nie ma odwrotu i zamiast do Bukovca schodzimy do Piska. Jednak nie ma tego złego. Droga prowadzi przez rozległe łąki i polany, tak iż robi się iście sielankowo.
Zielona trawa i Zielona Góra – serio Zelena Hora |
Sielankowe Pogórze Jabłonkowskie i Masyw Girowej |
Cholera wie co to, ale ładne :P |
Co prawda dziwactwo tras to moja specjalność, ale dzisiaj to chyba przesadziłam… No gdybyśmy nie zgubili szlaku wszystko byłoby ok, chociaż to podejście i tak było zniechęcające. Muszę jednak przyznać, że pętla jest fantastyczną alternatywą, dla wszystkich chcących zdobyć Stożek od zupełnie innej strony, zahaczając przy tym o wspaniałe czeskie widoki. Bahenec odwiedzę z przyjemnością przy okazji jakieś upalnego dnia i błogiego leżenia na trawie. Kto nie był niech już planuje.
A.N.
27.09.2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz