Hala Stoły i Hala Ornak, czyli Sylwester w sercu Tatr Zachodnich


I oto nadszedł ostatni dzień roku 2015. Przez ostatnie 3 dni dopadło mnie przeziębienie, więc stawałam na głowie, by się wyleczyć i być w pełni sił na tatrzańskie wędrówki. Finalnie w podróż wyruszam z gruźliczym kaszlem i zachrypniętym gardłem, ale nie jest najgorzej.
Do Kościeliska docieramy nieco po 10:00 i przygotowujemy się do wędrówki. Jest około -10°C, więc najpierw ciepło się ubieram, by potem zarzucić na plecy niemało ważący tobół z 3-dniowym ekwipunkiem. Wbija mnie kilka centymetrów
w ziemię i jestem gotowa do drogi. Oj będzie bolało… Przez najbliższe godziny będziemy przemierzać wzdłuż i wszerz Dolinę Kościeliską. Aura wokół jest niesamowita i jakby rzec mało grudniowa. Co prawda mróz jest odczuwalny, ale zamiast śniegu trawę pokrywa szron.

Początek szlaku wzdłuż Potoku Kościeliskiego
Grudzień - zielone drzewa i oszroniona trawa
Bacówka w Kościeliskiej
Dzielnie maszerujemy szerokim traktem wśród tabunów zmierzających do schroniska. Nie jest z nami tak źle, bo czasem kogoś nawet wyprzedzimy (z naciskiem na czasem 😉). Po 35 minutach docieramy do pierwszego rozstaju (przy Lodowym Źródle) i skręcamy w prawo. Zapominamy o dziesiątkach ludzi i zaczynamy podążać szlakiem niebieskim, który doprowadzi nas wprost na Halę Stoły. 

Tam teraz idziemy
Tym bardziej cieszy mnie kierunek naszego marszu, ponieważ przez ostatnie 2 lata szlak był zamknięty. Fakt ten spowodowany był przez halny z grudnia 2013, który powalił masę drzew i TPN dopiero w listopadzie tego roku ponownie otworzył szlak. O jaka była moja radość, kiedy dotarła do mnie ta informacja, bo planując sylwestra w Kościeliskiej, miałam ogromną chrapkę na Stoły. No i udało się 😃 Wracając do wędrówki, lekko nie ma. Szlak pnie się od razu w górę, a w późniejszej części wchodzi w zakosy. Tak naprawdę życie ratują mi kije, dzięki którym mogę się zapierać i jakoś wlec z ciężarem na plecach.

Pierwsze podejście 
Coraz wyżej
Mozolnie stawiam kolejne kroki, a ból daje popalić. Co kawałek szukam miejsca, by oprzeć plecak i chociaż na chwilę odciążyć barki. Szlak prowadzi wąską ścieżką praktycznie cały czas lasem, ale jak wspomniałam wiele drzew zostało powalonych, więc widoki również się odsłaniają i całą drogę właśnie na tym staram się skupić 😉

Zadnia Kopka
Hruby Regiel i Zawiesista Turnia
Polana Niżne Stoły - I plan Ciemniak, Saturn i Tomanowa Kopa; II plan Niedźwiedź, Tomanowy Wierch oraz Smreczyński Wierch
Ostatnie podejście
Kolejny etap to trawers wśród świerków z umiarkowanym podejściem. Po upływie łącznie 1h 20minut, czyli dokładnego czasu ze szlakowskazu, wyłaniają się w końcu przed nami szałasy, a ja bez chwili zastanowienia zrzucam plecak z ramion. Jestem na miejscu i jest pięknie. Panorama roztaczająca się z hali jest zjawiskowa - sycąca zieleń świerków wyraźnie odcina się od błękitnego nieba, rude trawy pochłaniają każdy milimetr polany, a zabytkowe szałasy dodają całości uroku. 

Hala Stoły
I plan: Zdziary; II plan: Małołączniak, Twarda Kopa, Ciemniak, Stoły, Niedźwiedź i Tomanowy Wierch
Widok na Zawiesistą Turnię, Przysłop Miętusi, Łysaki i Giewont
Lasy otaczające Polanę Upłaz oraz zielone zbocza Zdziarów
I jeszcze jeden kadr z szałasem
To jednak nie koniec wędrówki w górę. Pomimo że niebieskie znaki kończą się tutaj, bieg szlaku na mapie wyznaczony jest nieco wyżej, a ja mam zamiar zdobyć jeszcze Suchy Wierch. Bez zbędnego myślenia ponownie zbieram się do drogi, jednak przed wędrówką nie zaszkodzi łyk wiśnióweczki na podbudowanie morali 😜 W końcu jest Sylwester!

Lekarstwo na chrypkę, a w zasadzie na wszystko 😜
No to wio w górę. Najpierw podążamy polaną, by po chwili wejść w zacieniony teren i klucz między drzewami. Po 10 minutach docieramy na miejsce, gdzie stoi pachoł z tabliczką „Polana na Stołach”. Ciekawa jestem dlaczego jest on usytuowany tutaj, a nie poniżej. Pomijając tę zagadkę, teren jest kompletnie niewidokowy, oczywiście nie licząc widoku na świerki 😉 My natomiast podchodzimy jeszcze parę kroków wzwyż (aż całe 16m), i tym samym zdobywamy wierzchołek Suchego Wierchu.

Polana na Stołach
„Stołowe” widoki
Suchy Wierch – 1428m n.p.m. z widokiem na Kominiarski
A tak odpoczywały ramiona 😉
Bez dłuższej celebracji zdobycia Suchego Wierchu wracamy na Halę Stoły w otoczenie szałasów, które są umieszczone w krajowym rejestrze zabytków. Niesamowite jest to miejsce - widoki, cisza i totalny kontrast do położonej kilkaset metrów niżej Doliny Kościeliskiej. Właściwie nie wiem, ile czasu spędzamy na polanie, można tutaj całkowicie stracić rachubę...

Szałasy w komplecie
Obiekt zabytkowy z widokiem na Przysłop Miętusi
Pamiątkowe 😉
Słońce jest coraz niżej, więc o 13:20 bierzemy się do zejścia, a mi zdecydowanie lżej, pomimo że plecak jest równie ciężki. Nie obyło się także bez między-postojów, ale finalnie po 50 minutach jesteśmy ponownie w Dolinie Kościeliskiej. Idziemy wzdłuż potoku mijając Bramę Kraszewskiego i po 20 minutach meldujemy się na Polanie Pisanej. No to krótka przerwa na wiśnióweczkę, bo coś mnie chrypka łapie 😜

Otoczenie Polany Pisanej: Saturn i Ratusz
A z drugiej strony potoku nieśmiało wychyla się Kominiarski
Rozgrzani i uśmiechnięci stawiamy czoła wędrówce i dzielnie przemy w górę. No wiem, niewiele jest tu pod górę, ale przecież czuję jak robi się ciepło 😊 Mijamy wlot do Wąwozu Kraków, odliczamy minuty do Hali Ornak, a po upływie 30 minut między drzewami dostrzegamy budynek schroniska. 
Popołudnie mija szybko i niebawem nastaje sylwestrowy wieczór, a my relaksujemy się w jadalni, popijając grzane wino naprzemiennie z zimnym piwem. Gdy wybija północ wszyscy wysypują się przed schronisko - jest tradycyjne odliczanie, picie szampana i noworoczne życzenia. Nad nami połyskują miliony gwiazd, od których nie sposób oderwać oczu, a wszystkie konstelacje są takie doskonałe i wyraźne. Jest jednak coś jeszcze bardziej przyciągającego. Przede mną znajduje się „jaśniejąca” góra, która ma w sobie coś magicznego, a zarazem niepokojącego. Jest taka piękna i majestatyczna, a jednak jakaś groźna… To masyw Bystrej i Błyszcza tak przyciąga wzrok i dziwnie połyskuje tylko tej jednej nocy. Tego widoku nie zapomnę do końca życia. I tej góry i tych niezliczonych gwiazd. To było niesamowicie estetyczne przeżycie. Witać Nowy Rok w sercu Tatr Zachodnich…


„Jaśniejąca góra" jeszcze przed zachodem słońca
Schronisko na Hali Ornak w sylwestrową noc

A.N.

31.12.2015



2 komentarze:

  1. Ostatni dzień roku i śladowe ilości śniegu w Tatrach. Ciekawe czy trzeba się już przyzwyczajać do takich warunków w grudniu w najbliższych latach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że byłam w Tatrach w grudniu 2013, 2014 i 2015, i zawsze ze śniegiem tak marniutko :( Chyba czas się przyzwyczaić

      Usuń