Alternatywna trasa na Babią Górę od południa


Lubię wracać na Babią Górę, ale mam dwa sekrety udanej wycieczki. Najważniejsze jest wstrzelenie się w dobrą pogodę, więc obserwacja prognoz to podstawa planowania. Natomiast drugi ważny aspekt to trasa - ogromną przyjemność sprawia mi odkrywanie nowych szlaków, więc tak pewnego majowego dnia postanawiam wybrać się na Diablak od południowej strony. Pętlę rozpoczynam w Lipnicy Wielkiej, gdzie pod lasem na Stańcowej Polanie znajduje się parking oraz miejsce wypoczynku. Dzień od rana zapowiada się cudowny.

Punkt informacji przyrodniczej i turystycznej na początku szlaku
Na szczyt Babiej Góry podążam zgodnie z zielonymi oznaczeniami. Szlak najpierw prowadzi szeroką drogą leśną, a wraz z upływem czasu maszeruję wąską ścieżką. Pogoda jest iście wiosenna - błękitne niebo czasem przecinają białe cumulusy, delikatny wiatr miarowo dawkuje ciepło, a wokół czuć zapach świerków. Początkowo maszeruję umiarkowanie w górę, natomiast później teren nieco się wyostrza. Idę wciąż lasem wzdłuż Krzywego Potoku, który swój początek ma tuż pod szczytem Babiej Góry. 

Szlak zielony prowadzi świerkowym lasem
Krzywy Potok
Kolejny odcinek jest nieco bardziej wymagający, ale ściółkowe podłoże sprawia, że idzie się lekko i przyjemnie. Po niecałych 30 minutach docieram do wiaty turystycznej i granicy Babiogórskiego Parku Narodowego. Szlak zielony nazywany jest także Pańskim Chodnikiem, a po chwili opuszczam piętro regla górnego i maszeruję
wśród kosówki. Ścieżka prowadzi kamiennym duktem, a przede mną widać już szczyt Babiej Góry. Natomiast na południu nieśmiało wyłaniają się Tatry oraz inne słowackie pasma.

Pański Chodnik
Zarys Tatr
Jezioro Orawskie, Magurka Orawska oraz w oddali po prawej Wielki Chocz
Po niecałej godzinie marszu wygodną i urokliwą ścieżką koło szlaku zauważam krzyż, który został postawiony ku pamięci czwórki młodych narciarzy, tragicznie zmarłych na zboczach Babiej Góry w kurniawie lutego 1935r. Wciąż zdobywam wysokość kamiennym chodnikiem, a po kolejnych 10 minutach marszu docieram do ruin schroniska Beskidenverein. Budynek położony nieopodal szczytu był pierwszym schroniskiem w Beskidach, oddanym do użytku w 1905 roku. W czasie wojny został ostrzelany, jednak ostatecznie strawił go pożar w 1949r. Dzisiaj można podziwiać jedynie jego fundamenty, a szkoda, bo lokalizacja schroniska jest niesamowita. Co również ciekawe, obok ruin znajduje się źródło Głodna Woda - jest położone najwyżej w całych Beskidach i nigdy nie wysycha.

Krzyż ku pamięci Władysława Olejczyka, Heleny Banachowskiej,
Kazimierza Frysia i Janiny Frysiówny
Ruiny schroniska Beskidenverein
Płyta niegdyś umieszczona nad drzwiami wejściowymi do schroniska
Schronisko Beskidenverein w latach świetności
Wędrówkę kontynuuję szlakiem zielonym, który przecina spore, śnieżne pole, znajdujące się w zagłębieniu terenu. Zaskakujące, że ten płat śniegu utrzymuje się tyle czasu na południowym zboczu, wystawionym na działanie promieni słonecznych. Uskuteczniam trawers po białej masie, która choć wydaje się twarda, w
 rzeczywistości jest mokrą breją. Teren jest dość stromy, więc zachowuję ostrożność, a po pokonaniu kotliny wyłania się przede mną wierzchołek Diablaka. Niewielkimi zakosami pokonuję ostatni etap trasy.

Trawers
W całej okazałości
Widok na Kotlinę Orawską
Na Babiej Górze staję o 10:30. Na wierzchołku jest sporo turystów, duje słaby, jednak zimny wiatr, a na domiar złego wielka, czarna chmura przysłania słońce. Góra pokazuje swoją kapryśność, ale nie mam żalu, bo już nie raz podziwiałam ostrą panoramę ze szczytu. Dzisiaj tak naprawdę celem nie był sam Diablak, ale wędrówka w nieznane od południowej strony. Lubię odkrywać nowe szlaki i choć staję dziś na Babiej Górze po raz szósty, to wciąż mi się nie nudzi. Na szczycie znajduje się kamienny mur, który zbudowali turyści, dwa obeliski upamiętniające Józefa Habsburga oraz Jana Pawła II, a także kamienny ołtarz polowy.

Ostatnie metry na szczyt
Szósty raz na Babiej Górze
Kapryśna pogoda
Kopuła szczytowa
Widok na Przełęcz Brona i Małą Babią Górę
Zawoja i Pasmo Jałowieckie
Szlak czerwony graniczny z widokiem na Orawską Półgórę i Pilsko
Na szczycie nie zostaję zbyt długo i niebawem zbieram się zejścia. Opuszczam kopułę szczytową, przechodzę na słowacką stronę i żółtym szlakiem rozpoczynam wędrówkę w dół. Po kilku minutach marszu ponownie się zatrzymuję, a wszystko za sprawą wiaty turystycznej przy szlaku, która na południowej wystawie oferuje słońce i bezwietrzną aurę. Grzechem byłoby przejść obojętnie wobec takiej okazji, więc siadam i ładuję akumulatory.

Opuszczam szczyt
Ławka z widokiem
Po odpoczynku kontynuuję marsz ścieżką wśród kosówki. Teren jest wciąż bardzo widokowy, zwłaszcza na południową i zachodnią stronę. Nieodłącznym elementem wędrówki jest Pilsko, a także orawskie pasma. Żółty szlak ze Slanej Vody jest dość mocno uczęszczany, a mijam zarówno Słowaków, jak i Polaków. Przy ścieżce znajduje się sporo miejsc do odpoczynku, a także tablice edukacyjne dotyczące flory i faunyPo upływie około 40 minut ścieżka zdecydowanie się zwęża i wchodzę w piętro lasu. Na dobre znika wiatr, ponownie jest ciepło i przyjemnie. 

Ścieżka wśród kosówki
Szlak z widokiem na Pilsko
Horna Orava
Wkrótce docieram do rozstaju Staviny, skąd według tabliczek pozostało 50 minut marszu do kolejnej krzyżówki. Droga odtąd nieco się dłuży, ale na szczęście na szlaku znajdują się kolejne atrakcje - dwie wieże widokowe z lunetami i to zupełnie za darmo. Potem czeka mnie dość ostre, kamieniste zejście, które następnie równoważy marsz po równym terenie. Szlak ponownie robi się widokowy, a po 30 minutach docieram do rozstaju przy Gajówce na Równiach. Tutaj zmieniam znaki na niebieskie, jednak zanim pójdę dalej, podziwiam białe Tatry kontrastujące z zieloną polaną. Piękny widok 💚

Szlak żółty dobrze oznaczony
Jedna z wież widokowych
Widok na Tatry
Mleczykowe szaleństwo
Ostatni etap trasy to szeroka droga łącząca Słowację z Polską. Niebieskie znaki prowadzą równym terenem z niewielkimi podejściami i już po 45 minutach staję na granicy państw. Do samochodu pozostaje zaledwie 15 minut marszu w cieniu drzew, co bardzo doceniam w upalny dzień. Pętlę zamykam po 15 kilometrach naładowana pozytywnymi emocjami.

Zielona granica - Przywarówka
Obrana przeze mnie trasa na Diablak jest świetną alternatywą dla zatłoczonych, północnych szlaków. Zielony wariant jest nieoczywisty, spokojny i niesamowicie widokowy, natomiast droga żółta oferuje piękne panoramy oraz wieże widokowe. Warto odkryć południowe zakątki masywu Babiej Góry, dla mnie wycieczka przez nieznane była niesamowita. Trzeba być otwartym na zmiany, bo tylko dzięki temu można odkryć pewne miejsca na nowo. Osobiście bardzo lubię ten flow 😁


A.N.

07.05.2016



6 komentarzy:

  1. każdy ma swoją górę ;-) Babia moją nie jest, byłam raz, było OK, więcej pewnie nie pójdę :-D Ale wiadomo - jajestem tatrzańska

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyjemna opcja. My się z Babią jeszcze nie znamy, a pierwszy raz będziemy ją poskramiać w sierpniu. Mam nadzieję, że będzie łaskawa. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas rzeczywiście na darmowe lunety nie ma co liczyć. Prędzej będą takie typu: "wrzuć 2/5 zł i pooglądaj okolicę". No, ale tak to już jest.

    Tatry było widać, więc wycieczka udana ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też bardzo lubię tam wracać :)

    OdpowiedzUsuń