Tatrzańska włóczęga pod Soliskiem


Trzeci dzień pobytu po słowackiej stronie Tatr był przeznaczony na trasę ku przełęczy Bystra Ławka oraz szczyt Predne Solisko, jednak po wędrówce na Polski Grzebień plany radykalnie się zmieniły. Otóż warunki już od 2000 metrów były ciężkie, a jak wiadomo przełęcz Bystra Ławka leży na 2314m n.p.m., więc nieco wyżej. Trasa zostaje diametralnie skrócona, tak iż postanawiam zdobyć zaledwie szczyt Predne Solisko, czyli jakby nie było 2093m n.p.m.
Po niespiesznym śniadaniu pakuję wszystkie graty do samochodu i ruszam w kierunku miejscowości Štrbské Pleso, bowiem tam rozpoczyna się szlak na wspomniane Predne Solisko. Na miejscu czuję się jak w mieście wymarłym – wszakże jest poniedziałek rano, więc nikt nie czeka na turystów. Brak żywej duszy w żaden sposób mi nie przeszkadza, natomiast zdecydowanie nie pasuje mi otaczająca aura. Jak to zwykło się nam mówić: „szaro, buro i ponuro!”. Zarzucam plecak i ruszam w drogę, licząc na późniejsze przejaśnienie, które było prognozowane. Po zaledwie kilku krokach docieram nad jezioro Štrbské Pleso i podziwiamy jesienną aurę. Niestety bez słońca krajobraz jest mroczny, więc nie czuć magii tej pory roku. 


Hotel Patria, Štrbské Pleso i jesienne otoczenie
Dobra mina do złej gry 😐
Miejscowość Szczyrbskie Jezioro, obecnie jedna z większych „aglomeracji” u podnóża Tatr Wysokich, miała swój zalążek w myśliwskiej chacie postawionej w 1872r. Kilka lat później w tym miejscu powstały pierwsze hotele, restauracje, sanatorium, a w 1885r. osada zyskała miano uzdrowiska. W późniejszych latach miejscowość prężnie się rozwijała dzięki wybudowanej drodze, linii autobusowej i słynnej kolei elektriczce. Najwięcej hoteli położonych jest oczywiście nad jeziorem, które jest drugim co do wielkości zbiornikiem po słowackiej stronie Tatr. Staw jest niezwykle urokliwy, a jego panorama wręcz zachwycająca, co przyciąga turystów, zwłaszcza że jest dostępny zaraz po wyjściu z samochodu. Naokoło jeziora poprowadzona została szeroka droga, którą obecnie podążamy. Ścieżka ta pokrywa się ze szlakiem niebieskim, którym będziemy maszerować aż do górnej stacji kolei krzesełkowej „Solisko”. Czas 1h 20min. 

Szlak niebieski
Odbijamy w lewo na wąską ścieżkę, która niemal natychmiast pnie się ostro w górę. Przyzwyczajam się dobrą chwilę do wysiłku, jednocześnie rozgrzewając zmarznięte kończyny. Niebawem szlak łagodnieje i prowadzi już przez las. Po 20 minutach wychodzimy na otwarty teren, skąd możemy podziwiać pochmurną i ubogą panoramę. Szału nie ma. 

Widok na Štrbské Pleso – miejscowość i jezioro
Idziemy szeroką drogą, która w zimie służy za trasę narciarską, a obecnie jest rozkopana i błotnista. Maszerujemy brzegiem stoku przy drzewach, tak by ominąć największe bagno, a po chwili wchodzimy w chmury. Od tej pory zaczyna wiać, siąpić i ogólnie jest nieprzyjemnie. Pogoda zdecydowanie z nami nie współpracuje, szlak biegnie do góry „na krechę”, a to że zdobywamy jakąkolwiek wysokość sugerują jedynie piętra roślinności, bo poza tym widoczność jest marna. Chociaż chyba nawet nie mamy czego żałować, bo otoczenie nie wygląda na atrakcyjne.

Taki ten szlak interesujący
Z każdą minutą spoglądam na zegarek, ile jeszcze zostało, a nieprzyjemna aura wysysa ze mnie do cna energię. Z przodu nie widać kompletnie nic i prawie bym przegapiła fakt, że jestem już na miejscu, bo dosłownie wlazłam na konstrukcję górnej stacji kolejki. Czym prędzej uciekam w kierunku schroniska, by tam się ogrzać i zamelinować. I tu oto czeka mnie rozczarowanie, ponieważ Chata pod Soliskiem obecnie przechodzi remont, więc jednym słowem pocałowaliśmy klamkę. Na szczęście obok usytuowana jest również restauracja i właśnie tam teraz się udajemy – rozgrzać herbatą i posilić bułami. 

Pamiątkowe pod schroniskiem
Chata pod Soliskiem w trakcie remontu
Górna stacja kolejki
Restauracja
Wewnątrz restauracji zajęte są zaledwie dwa stoliki, jest ciepło i przytulnie. Nie jestem rozczarowana tandetą, ani byle jakością, jest wręcz ładnie, więc czas upływa nadzwyczaj miło. Szkoda tylko, że za szybą nic nie widać, bo podejrzewam, że panorama mogłaby być całkiem przyjemna. Podczas posiłku obserwuję aurę za oknem i zastanawiam nad sensem zdobywania Skrajnego Soliska. Zdecydowanie takowego sensu nie widzę, bo samo wejście na szczyt dla idei jakoś mnie nie kręci. Decyzja zapada i tak z planów Bystrej Ławki pozostaje bliżej nieokreślony cel, ponieważ nawet nie mogę go nazwać „Chata pod Soliskiem”, bo w niej nie byłam.  
Po konkretnym odpoczynku nastaje chwila, kiedy trzeba ponownie wyściubić nos z ciepłego i wyjść na pizgawicę poganianą lodowatym wiatrem. Nie ma, że boli. Zejście jest wygodne i przebiega zdecydowanie szybko, więc niebawem wychodzimy z chmur, a aura robi się zdecydowanie cieplejsza. 

W dole nieco ładniej
Po 40 minutach marszu postanawiamy pójść na lewiznę i zamiast schodzić ostrym szlakiem, wybieramy łagodne zbocze. Ścieżka niepostrzeżenie prowadzi koło skoczni narciarskich, które powstały w 1967r. Niegdyś odbywały się na nich uniwersjady i Puchar Świata, obecnie większa jest nieczynna, a na mniejszej odbywają się mistrzostwa juniorów.

Rozbieg większej skoczni
Ścieżka następnie sprowadza nas zakosami w dół, byśmy po chwili znaleźli się na znanej nam drodze wokół jeziora. Tutaj pogoda dopisuje i pomimo, iż słońce się nie pokazało, to jest nadzwyczaj ciepło. Nad stawem niestety nie udaje się wykonać pięknego słonecznego kadru, więc robię kilka pamiątkowych zdjęć, po czym wracam do samochodu. Nie powaliła mnie ta dzisiejsza wędrówka… Pogoda nie współpracowała to i trasa średnio przypadła mi do gustu. 

Hotel Patria i wysoki stan wody
Gdzie te góry?
Po godzinie 13:00 jestem gotowa do drogi powrotnej, a wraz z przebytymi kilometrami samochodem zaczynam żałować wyboru trasy na dzisiejszy dzień. Jak się okazuje już w Smokovcu jest ładnie, a w każdej kolejnej miejscowości również. Podróż mija szybko, a ponieważ pogoda dopisuje, zatrzymuję się w miejscowości Zdiar, gdzie znajduje się niebywała widokówka na Tatry Bielskie. Jest ona łatwo dostępna, ponieważ parking znajduje się tuż przy drodze, dlatego postanawiam skorzystać z tych dogodności i chociaż co nieco dziś pooglądać.

Łomnica Przełęcz, Łomnica i Kieżmarski Szczyt
Trasa obfituje w jesienne widoki – Tatrzańska Kotlina
Widokówka na Bielskie - Zdiar
Szalony Wierch, Płaczliwa Skała i Hawrań

A.N.

24.10.2016
 


2 komentarze:

  1. hehe, jak szłam na Solisko było to samo, z tym, że było mi dokładnie wszystko jedno ;) Tymczasem na szczycie się przejaśniło i była magia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas żadnych szans na przejaśnienie, więc najzwyczajniej to olaliśmy ;) A Bystra Ławka i tak w planach, więc i Solisko się zdobędzie :)

      Usuń