Pętla przez Izery – Wysoka Kopa, Hala Izerska i Chatka Górzystów


Kiedy trafiam po raz pierwszy w Góry Izerskie, postanawiam najpierw uderzyć na najwyższy szczyt pasma, by przy okazji dorzucić cegiełkę do Korony Gór Polski. Tak powstaje plan na Wysoką Kopę.
Pomimo, że poranek miał być pochmurny i ponury, niebo nad Szklarską Porębą zaczyna się przejaśniać. Obieram kierunek Świeradów Zdrój i drogą nr 358 udaję się w punkt startowy dzisiejszej trasy. Po 15 minutach jestem na miejscu i pośród głuszy ruszam w nieznane. 

Pusty parking
Na początek prostka
Szlak zielony początkowo prowadzi szeroką drogą - najpierw po płaskim, a następnie nieznacznie pod górę. Wśród drzew jest ciepło i przyjemnie, a ścieżka niebawem skręca w prawo i ostro kluczy między gęstą siatką drzew. Nie zdążyłam się nawet zasapać, kiedy wychodzę znowu na prostkę – wąską ścieżkę wśród świerków. Po 45 minutach docieram do pierwszego rozstaju zwanego Rozdrożem pod Zwaliskiem i dalej maszeruję trójkolorowym szlakiem. Wciąż towarzyszy mi cisza, a dróżka wśród borówek jest całkiem klimatyczna. 

Ścieżka wśród borówek
Za plecami
Szlak wciąż jest kompletnie niewymagający, prowadzi wśród formacji skalnych zwanych Zwaliskiem, a pomiędzy drzewami można zaobserwować Karkonosze. Po 30 minutach marszu docieram do nieczynnej kopalni kwarcu Stanisław, która była najwyżej położonym zakładem wydobywczym w środkowej Europie. Wydobywany tutaj kwarc charakteryzuje się wysoką zawartością krzemionki i wykorzystywany jest w przemyśle szklarskim, hutniczym i elektronicznym. Od 2001 roku zaprzestano wydobycia ze względu na nieopłacalność.

Śnieżne Kotły i Szrenica
Kopalnia kwarcu Stanisław
Dalej asfaltem
Aktualnie wędruje odcinkiem asfaltowym a moimi towarzyszami są cisza i odgłosy przyrody. Po 15 minutach marszu drogą skręcam w prawo zgodnie z czerwonymi znakami, które mają mnie zaprowadzić na Wysoką Kopę – najwyższy szczyt Gór Izerskich. Wąską ścieżka przez las pnie się w górę, jednak po 10 minutach ponownie prowadzi równym terenem. Pogoda dzisiaj choć lepsza aniżeli zapowiadana, płata małego figla i z nieba spada wiosenny, gęsty deszcz. Na moment chowam się pod koronami świerków i przeczekuję opad. Potem aura robi się jeszcze bardziej zielona. 

Szlak czerwony, a raczej zielony 😊
Niebawem docieram na szeroką szutrową drogę i odtąd nią podążam. Po upływie zaledwie kwadransu moim oczom ukazuje się altanka, co sugeruje, że jestem tuż obok Wysokiej Kopy. Mapa jasno wskazuje, że szczyt nie leży na szlaku, ale wyczytałam, że prowadzi na niego prosta ścieżka, którą nie sposób zgubić czy pominąć. Śmiało więc idę grzbietem wśród borówek i świerków, a po około 500 metrach zdobywam szczyt Wysokiej Kopy. Wierzchołek o wysokości 1126m n.p.m. pozbawiony jest widoków, a jego punkt charakterystyczny to kamienna kopa. Ale jest tu jakoś klimatycznie, podoba mi się.

Wyraźna ścieżka na szczyt rozpoczyna się tuż za altanką
Wysoka Kopa zdobyta!
Kopuła szczytowa
Po odpoczynku wracam na szlak i kontynuuję wędrówkę zgodnie z czerwonymi znakami. Teren niebawem się odsłania i mogę szczegółowo obserwować nie tylko wspomnianą Halę Izerską, ale również jej otoczenie. Maszeruję grzbietem i zdobywam mimochodem szczyt Przednia Kopa oraz Sine Skałki, a ten drugi oferuje jedną z lepszych panoram na całej trasie. Przystaję na chwilę i patrzę. Góry Izerskie mają w sobie jakiś magnes.

Szlak czerwony
W kierunku Podmokłej
Hala Izerska
Wygodnie i widokowo
Po 45 minutach docieram do krzyżówki Rozdroże pod Kopą i zmieniam szlak na żółty. Szeroka droga najpierw biegnie po równym terenie, by potem umiarkowanie sprowadzać w dół. Idę i rozmyślam, że Izery to góry dla wszelkiego rodzaju turystów: od piechurów, przez rowerzystów, aż do narciarzy. Pasmo jest idealne dla każdej aktywności outdoorowej i podczas dzisiejszej wędrówki da się tę różnorodność zauważyć. Ruch turystyczny może jest niewielki, ale siły rozkładały się 50:50 (nogi vs rowery). Natomiast teraz, im bliżej jestem Hali Izerskiej, tym więcej pojawia się amatorów dwóch kółek. Po 35 minutach szeroka droga nawija w lewo natomiast szlak prowadzi prosto nieco węższą ścieżką i tym samym wprowadza na obszar Rezerwatu „Torfowiska Doliny Izery”. Torfowiska w Górach Izerskich są nieodłącznym elementem krajobrazu i rozpościerają się po obu stronach granicy. Sam rezerwat natomiast ma powierzchnię aż 485ha i rośnie w nim wiele gatunków unikalnych roślin, a wszystko to dzięki sprzyjającemu wilgotnemu środowisku Doliny Izery. 

Rezerwat
Torfowiska
Po 20 minutach docieram do kresu podróży, czyli na Halę Izerską i usytuowaną tam Chatkę Górzystów. Miejsce odkryłam dzięki Karoli z bloga Życie Me, która napomknęła o genialnych naleśnikach w tymże schronisku. No chyba nie myśleliście, że drałowałam te 4 kilometry tylko dla torfowisk 😂 Także zanim pójdę podziwiać rozległą halę i jej unikalny krajobraz, wskakuję czym prędzej do chatki i zamawiam naleśniora z jagodami. Mniam!!! 

Chatka Górzystów
Naleśnik z jagodami 😍
Z pełnym brzuchem wychodzę na zewnątrz i zmierzam w serce Hali Izerskiej, która wydaje się ciągnąć w nieskończoność. Jej połacie gdzieniegdzie porasta bór świerkowy, który kiedyś był znacznie bujniejszy w tym rejonie. Trochę żałuję, że czeka mnie jeszcze długi powrót do samochodu, ponieważ wokół jest masa ścieżek do wyboru i aż nogi rwą, by udać się jedną z nich. Jednak podążając za rozumem, a nie sercem, opuszczam po chwili spacerowo-rowerowy raj i udaję się w drogę powrotną.

Hala Izerska na prawo
Hala Izerska na lewo
Najpierw zmierzam ponownie w kierunku Rozdroża pod Kopą, a na trasie pojawia się coraz więcej rowerzystów. Po pokonaniu 4 kilometrów kontynuuję wędrówkę żółtym szlakiem do Rozdroża Izerskiego, gdzie zaparkowany mam samochód. Ostatni odcinek to aż 5 kilometrów marszu szeroką drogą rowerową, a do tego niesamowicie nudną. Ten etap nadaje się tylko i wyłącznie na rower, bo pokonując go pieszo można najzwyczajniej zwariować i rzeczywiście z tej nudy prawie odchodzę od zmysłów 😫 Po najdłuższej godzinie w moim życiu ponownie znajduję się na parkingu, po czym wracam do Szklarskiej Poręby. 

Izerski las
Góry Izerskie zaskakują spokojem, umiarkowanym ruchem turystycznym i drobnymi detalami, które sprawiły, że z przyjemnością tu wrócę. To kolejny skrawek Sudetów, którego walory krajobrazowe są odwrotnie proporcjonalne do trudności kondycyjnych. Odwiedziłam zaledwie niewielki kawałek Izerów, ale tyle wystarczyło, by przepaść po raz kolejny. To najdalej wysunięte na zachód pasmo górskie w Polsce, paradoksalnie wydaje się schowane gdzieś wśród innych. Chętnie zgubiłabym się tu na dłużej, by poznać wszystkie jego tajemnice… 😊


A.N.

01.05.2018



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz