Fatrzańskie połoniny - Ploská, Ostredok, Krížna


Wziąć urlop po to, żeby wstać o 3:45 i w upale przejść 26 kilometrów, porąbało...?! Jednak tę historię warto zacząć od początku...

W środę 25 lipca wyjeżdżam z Bielska punktualnie o 5:00, by o 7:30 zameldować się w miejscowości Vyšná Revúca. To właśnie tam rozpocznę pętlę przez grzbiet nieznanej mi dotąd Wielkiej Fatry. Jest właściwie poranek, jednak słońce daje o sobie już znać, a piękne błękitne niebo pozbawione chmur, zwiastuje rychły wzrost temperatury. 


Dobry Den
Szlak żółty zapowiada do mojego pierwszego celu pośredniego 2h, a na pierwszy szczyt jakim będzie Ploská aż 2h 30 minut. Dzień się dopiero zaczyna, więc bez pośpiechu rozpoczynam wędrówkę drogą asfaltową. Po chwili podłoże zmienia się na szuter i cisnę coraz bardziej w górę. Za mną roztaczają się piękne krajobrazy, a cisza przerywana jest zaledwie cykaniem świerszczy. Po 10 minutach znikam w lesie, choć ten odcinek nie trwa zbyt długo, ponieważ na szlaku jest masę prześwitów z soczystymi widokami. Z Wielką Fatrą łączy mnie natychmiast miłość od pierwszego wejrzenia, której nie potrafię się oprzeć. To nie tylko falujące grzbiety i skalne masywy, to szum trawy, szelest liści i przepiękne fioletowe osty, które robią niesamowite wrażenie 💗

Ponad granicą lasu
W oddali odsłonięte grzbiety
Szlak żółty
Oset i motylek
Soczyście
Tak naprawdę najnudniejszą część szlaku, czyli ten krótki odcinek przez las mam już za sobą. Teraz czeka mnie wędrówka odkrytym terenem i akurat w tym paśmie nic wspanialszego spotkać nie może. Widoki są moim nieustannym towarzyszem, a poza mną na szlaku nie ma kompletnie nikogo. Zdaję sobie sprawę, że jest środek tygodnia, no ale jednak jest sezon. Całe szczęście, że plotki mówiące, iż to pasmo jest niejako zapomniane przez turystów, okazały się prawdą. Ciekawa jeszcze tylko jestem, czy stwierdzenie, że w Wielkiej Fatrze łatwiej można spotkać niedźwiedzia niż człowieka, jest również prawdziwe. Chociaż nie…wcale nie chcę wiedzieć 😜
Po upływie godziny docieram do rozległej polany, z której obserwuję Sedlo Ploskej oraz masyw Čierny Kameň. Dokładnie widać dalszy przebieg szlaku i podoba mi się on niezmiernie, ponieważ prowadzi umiarkowanie w górę, wciąż odkrytym terenem i wciąż malowniczo. 


Polana
Masyw Čierny Kameň, Sedlo Ploskej oraz dalszy przebieg szlaku
Z każdym kolejnym krokiem przybliżam się do celu, a niemalże każdy z tych kroków jest przerywany krótkim wdechem i westchnieniem. Wielka Fatra mami, czaruje, człowiek w jej obecności wariuje, bo nie ma pojęcia, co ze sobą począć od nadmiaru wrażeń. Górskie panoramy osaczają mnie z każdej strony i biorą mocno w objęcia. Nie można uciec, można się tylko poddać i podążać zgodnie z rytmem serca. Stawiam stopy na miękkim podłożu, a wąska ścieżka otula mnie jeszcze bardziej. Wiatr wyznacza kierunek marszu, a umiarkowane podejście nadaje wędrówce delikatności. Niesamowite miejsce… 

Światłocienie
Čierny Kameň
Sedlo Ploskej
Jeszcze nie do końca zdaję sobie sprawę, że tam daleko zmierzam
Po upływie łącznie 1h 40minut docieram na Sedlo Ploskej, dokładnie 20 minut przed wyznaczonym czasem. Jest to całkiem niezły wynik, zważywszy że kompletnie nie mam kondycji i nawet na niewielkich podejściach dyszę jak stara lokomotywa. Widoki z przełęczy są przyzwoite, więc chwilę poświęcam na dokładniejsze rozglądnięcie - Mała Fatra, Wielka Fatra i Tatry Niżne są na wyciągnięcie ręki. Na przełęczy wiatr hula w najlepsze, więc aby zjeść w spokoju śniadanie, cofam się kilka metrów niżej do drewnianej altany. Tam spędzam 20 minut na odpoczynku po pokonaniu 700 metrów przewyższenia. 

Sedlo Ploskej – 1396m n.p.m.
Ploská
W kierunku masywu Čierny Kameň
Kolejnym celem na mojej trasie jest szczyt Ploská, na który z przełęczy czeka mnie około 30 minut marszu. Podejście nie jest wymagające, umiarkowanie wprowadza coraz wyżej i kiedy już myślę, że wierzchołek jest blisko, docieram na ogromne wypłaszczenie i oczywiście szczyt znajduje się na drugim końcu tego plateau. Jednak w pewnym momencie przestaję myśleć, czy cel jest daleko, czy nie. Wchodzę w rozległe łany trawy, które zakrywają mi niemalże całe nogi, źdźbła delikatnie łaskoczą moje ciało, a spod nóg uciekają dziesiątki koników polnych. To kolejne chwile, kiedy człowiek zderza się z naturą w najczystszej postaci - zwykła trawa, zielone robale, ale wszystko takie… inne.
Po 20 minutach znajduję się już na wierzchołku, na którym robię szybkie rozeznanie gdzie dalej, dokąd zmierzam i jak tam jest daleko. Warto wiedzieć, że Ploská jest miejscem połączenia dwóch wielkich grzbietów Fatry – Liptowskiego z Turczańskim, a oddziela je Dolina Lubochniańska. 


Te trawy…
Już wiem czemu zwą ją Płaska
Tam na Borisov, tam nie idę
Tam na Ostredok, tam zmierzam 
Ze szczytu Ploski będę kierować się czerwonym szlakiem, który wiedzie Głównym Grzbietem Wielkiej Fatry wprost na jej najwyższy szczyt – Ostredok. Zanim to jednak nastąpi czeka mnie jeszcze kawalątek drogi, a mianowicie muszę najpierw stracić 200 metrów przewyższenia, by dokładnie potem odrobić 250 😉 Wszystkie wątpliwości i niechęci jednak szybko znikają, ponieważ w trakcie zejścia z Ploski doświadczam szału organoleptycznego 😃 Podczas utraty wysokości i pokonywania kolejnych metrów oczywiście wyłaniają się nowe perspektywy i kompozycje krajobrazowe. Masyw Ostredoka i Krížnej staje się coraz bliższy, Ploská z tyłu rośnie w oczach, malutka przełęcz w dole staje się do mnie krzyczeć i przyciągać, a wiatr mami moje uszy, jednocześnie roznosząc wokół zapach lata. Jednym krótkim słowem miejsce jest wybitnie zajebiste, a otoczenie genialne. 

Ogromny masyw Ostredoka i Krížnej
Borišov
To małe czerwone w środku kadru, to Chata pod Borišovem
Malutka i Wielka Fatra
O... tam byłam
Po 30 minutach docieram do uroczej i cichej Przełęczy Chyžky, która w dodatku jest równie widokowa jak szlak nań prowadzący. Siodło liczy sobie 1310m n.p.m. i oddziela Ploskę od Ostredoka, ale także świetnie widać z niej Borišov. Przełęcz jest fajnym punktem i choć nie zabawiam tu długo, to wydaje się być miejscem idealnym do dłuższego popasu. 

Chyžky i Borišov
Chyžky i Ploská 💚
Z przełęczy najpierw czeka mnie nieco ostrzejsze podejście, a potem wciąż wąską ścieżką już umiarkowane. Po 20 minutach znajduję się na rozstaju Koniarky, skąd krótkim trawersem docieram do Chaty pod Suchym Wierchem, a potem już wędruję na Suchy Wierch właśnie. Tutaj dopada mnie kryzys. Wybija dokładnie 12:00, a upał daje się solidnie we znaki, tak iż nie mam siły już dalej iść. Co chwilę robię łyk wody, łapczywie wciągam powietrze, a i tak brakuje mi tchu. Cienka jestem, trzeba było ćwiczyć... 😓 Na szczęście po 40 minutach moje męki się kończą, a przed oczami staje ON – największy, najbardziej pociągający… Ostredok 😜

Koniarky
Suchy Wierch
Chata pod Suchym
Wierzchołek Suchego
Z tyłu Borisov i Ploska
On – Ostredok
Na najwyższy szczyt Wielkiej Fatry pozostało około 15 minut marszu i nie więcej niż 50 metrów przewyższenia. Co prawda upał wciąż daje się we znaki, a moja kondycja jakoś nagle nie nabrała na mocy, ale widząc już wierzchołek góry, idzie się nieco lżej. Wędruję ponownie połoniną wśród szeleszczącej trawy, a widoki sięgają już trzech stron świata. W takich okolicznościach zdobywam Ostredok, który tak naprawdę wierzchołki posiada dwa. Okazuje się, że oznaczenie, rozstaj szlaków i inne bajery są na niższym, a wyższy jest taki jakiś skromniutki… Od Suchego Wierchu również pojawiają się jednostki ludzkie na szlaku, więc jednak nawet w tygodniu można spotkać człowieka zamiast niedźwiedzia 😉

Ostatnie podejście na Ostredok
Z tyłu
Widoki ze szczytu na prawo
Widoki ze szczytu na lewo – wierzchołek wyższy Ostredoka oraz Krížna
Wierzchołek niższy
Wierzchołek wyższy skromniejszy
Po godzinnej przewie w promieniach słońca na szczycie, wcale nie chce się iść dalej. Wędrówka jednak zapowiada się wyśmienita, ponieważ wciąż będę maszerować grzbietem - wielkofatrzańską magistralą. Na kolejny szczyt, jakim jest Krížna czeka mnie zaledwie 50 minut drogi, jednak wierzchołek doskonale widać, co tylko dodatkowo motywuje. Najpierw delikatnie tracę wysokość, by po chwili ją odzyskać, a potem już trawersem osiągnąć wspomniany szczyt. 

Kierunek Krížna!
Oba wierzchołki Ostredoka
Uwielbiam takie szlaki 😍
Wszędzie góry
I znowu góry
Z tyłu Frčkov
Ostatnia prosta
Na wierzchołku znajdują się opisane panoramy i ciąg dalszy widoków, więc walory krajobrazowe wciąż na wysokim poziomie. Na szczycie usytuowana jest także charakterystyczna stacja telekomunikacyjna oraz mały obiekt wojskowy. Krížna to tak w ogóle trzeci szczyt Wielkiej Fatry pod względem wysokości, a ta jej część wraz z Ostredokiem nosi nazwę Halnej Fatry. Krížna jest podobno także jednym z najczęściej odwiedzanych szczytów tego pasma, a to wszystko za sprawą bliskości bazy noclegowej – hotelu górskiego. 

Kopy
Kopy
Tabliczkowo
Panorama
Panorama i wieża tele
Po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu energii przychodzi czas na zejście. By wrócić do samochodu najpierw obieram szlak czerwony, by już po upływie 30 minut zmienić go na zielony i tym już do samiutkiego końca dreptać. Pierwszy odcinek jest łatwy, miły i przyjemny, ale już po 10 minutach skręcam ostro w lewo i teraz schodzę na krechę do Rybowskiego Sedla. Całe szczęście podłoże jest miękkie i trawiaste, ale i tak daje po … po kolanach. Staram się, więc zapomnieć o nogach i skupiać na otaczających widokach, a te są zacne.

Zejście do Rybowskiej Przełęczy
Jeszcze nie wiem, że tamtędy nie pójdę…
Coraz bliżej
250 metrów niżej…
Na przełęczy tabliczki zapowiadają do Vyšnej Revúcy 2h 10min zielonym szlakiem i jestem ciekawa, jaki on będzie. Na początek ponownie tracę wysokość, podążając polaną, by finalnie dotrzeć do wąwozu pomiędzy dwoma grzbietami. Ścieżka prowadzi wzdłuż potoku i mam niemałe obawy o jej zgubienie, ponieważ ledwo ją widać, a farba też jakoś często się nie pojawia. Idę trochę na czuja i wszystko już wydaje się być idealne, aż do momentu kiedy dochodzę do piętra wysokiej roślinności, zwanej przebrzydłymi krzaczorami. Ten odcinek jest najgorszy. Nie dość, że trawersuję strome zbocze, to ścieżka jest bardzo wąska, iż nogi wykrzywiają się na wszystkie strony, a na domiar złego wśród tych bylin są wszelakiej maści zielska, kłujące maliny i parzące pokrzywy. No a jak wiadomo jest ciepło, to człowiek ma krótkie spodenki i poharatane nogi. Ałłłaaaa !!!!! 

Etap pierwszy – wąwóz
Etap drugi – szukanie szlaku
Etap trzeci – krzaki
Etap czwarty – czasem jest ładnie, by po chwili wleźć w pokrzywy…
Po 1,5h morderczej walki z roślinnością, upałem i koordynacją swoich stóp, w końcu docieram do lasu i ścieżki, która pozwala się zrelaksować. Jestem już niesamowicie zmęczona i zdaję sobie sprawę, że idę zdecydowanie wolniej niż czas szlakowy, więc mogę porzucić nadzieję, iż za 30 minut ujrzę samochód. Moje przypuszczenia oczywiście są jak najbardziej słuszne i po 15 minutach docieram dopiero do drogi szutrowej, na której to właśnie z bezsilności padają słowa „Wziąć urlop po to, żeby wstać o 3:45 i w upale przejść 26 kilometrów, pojebało...?!”. 

Porąbało?! 😉
Na 20 kilometrze po ponad 7 godzinach drałowania praktycznie padam ze zmęczenia i głodu. Trochę mi już wszystko jedno gdzie zjem, więc siadam na środku drogi, żwir wbija mi się w tyłek, ale przynajmniej bułka ląduje w moim żołądku. Z tego miejsca na szczęście do samochodu pozostaje już tylko 40 minut, co odpowiednio przekłada się na 3 kilometry. Trasę kończę po godzinie 17:00, a że jest środek tygodnia, to jeszcze muszę sprawnie wrócić do domu, bo jutro rano do robo… Ale co tam fizyczne zmęczenie, baterie są tak naładowane, że endorfiny wręcz mnie roznoszą 😃

Wielka Fatra. Cóż ja mogę więcej powiedzieć ponad to, co już napisałam i co zobaczyliście. To miejsce zdecydowanie jest jednym z najrzadziej odwiedzanych zakątków górskich Słowacji, co dało się zauważyć i co dobrze wróży wszystkim miłośnikom spokojnych i cichych miejsc. Pasmo jest niesamowite - widokowo, krajobrazowo i trekkingowo. Dla mnie zdecydowanie jest jednym z najpiękniejszych łańcuchów Słowacji, o ile nie naj. Bo jak wiadomo Tatry są unikatowe, mają alpejski charakter, ale tutaj mnie wciągnęło do środka i totalnie przepadłam 😍


A.P.

25.07.2018



1 komentarz:

  1. Wielka Fatra jest rzeczywiście super. Te rozległe widoki z odkrytych grzbietów. Byłem dwukrotnie i oba te pobyty uznaje za bardzo dobrze spędzony czas. Czy jest to najrzadziej odwiedzane pasmo, nie wiem, ale w tygodniu wiele gór wygląda dużo puściej i spokojniej niż w weekendy. Sam cieszę się, że często mam wolne w tygodniu i mogę łatwo zaznać spokoju podczas wędrówki :)

    OdpowiedzUsuń