Cisza... [Wrota Chałubińskiego]


Co zrobić, gdy bardzo chce się jechać w Tatry, ale akurat jest szczyt sezonu? Ano szuka się miejsca, gdzie znajdzie się ciszę, gdzie człowiek się schowa w cieniu gór. Czy to w ogóle możliwe w lipcu w Tatrach? Podobno istnieje jedno takie miejsce – Wrota Chałubińskiego, i właśnie 23 lipca jadę to sprawdzić.
Gdy wyjeżdżam z Bielska dzień budzi się do życia. Wszystko wskazuje na to, że trafię na długo wyczekiwane okno pogodowe po ponad tygodniu ulew. Droga mija bez żadnych przeszkód i już o 7:00 melduję się w Głodówce. To już tradycja, że zatrzymuję się na chwilę na kilka zdjęć. 


Sielanka na Podhalu
Masyw Wołoszyna i Koszystej
Krajobraz głodówkowy
Na pierwszym planie Rusinowa Polana i Gęsia Szyja, za nią Wołoszyn i Koszysta, po lewej Mięguszowieckie Szczyty
Po niecałych 15 minutach docieram do Łysej Polany, na nowym rondzie skręcam w pierwszy zjazd i kieruję się na parking. Po chwili okazuje się, że samochodów jest już tak dużo, iż parkuję wzdłuż drogi, na szczęście w miarę blisko wejścia do TPN. Zanim wysiadam z auta, wcinam śniadanie, po czym przyglądam się tłumom idącym szosą. Dla przypomnienia jest 7:30. 

Taka sytuacja
Płacę za bilet do parku i po chwili podążam asfaltówką. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczeni ilością turystów o tej godzinie i powoli zaczynam wątpić w swój misterny plan o ciszy i spokoju. No ale póki co wmawiam sobie, że większość na Szpiglas, może Świstówka, sporo na Rysy, może na Piątkę odbiją i tak staram się podbudowywać własne morale. Po 30 minutach jestem przy Wodogrzmotach Mickiewicza. 

Wodogrzmoty i ludziki
Tutaj również klaruje się nieco sytuacja. Sporo turystów robi sobie przerwę, większość skręca w prawo w kierunku Piątki, a reszta idzie dalej prosto. Jest nieźle, robi się w końcu luźniej. Po 30 minutach podążam już skrótami po kamieniach, a po kolejnym kwadransie melduję się na Polanie Włosienica, czyli końskiej zajezdni, ale o tej porze powozów brak. Lecę dalej. 

Włosienica - pierwsze konkretniejsze widoki
Do Morskiego Oka pozostaje 30 minut wędrówki, która mija niesamowicie szybko. Tłum faktycznie się przerzedza i o 9:20 docieram do celu. Tutaj przewidziałam postój na śniadanie, które mam ochotę skonsumować przy brzegu jeziora. Dzisiejsze widoki są obłędne. Jest jeszcze dość wcześnie, więc słońce doskonale oświetla taflę stawu, do tego dochodzi ten letni, zielony krajobraz i od razu staje się jasne, dlaczego właśnie Morskie Oko uchodzi za najpiękniejsze jezioro w Tatrach. No bajka, po prostu bajka. 

Morskie Oko – widok klasyk
Kocioł Czarnego Stawu pod Rysami
Podwójne piękno w tafli obite
Po 30 minutach popasu ruszam w dalszą drogę. Kije w dłonie, sznurówki zaciśnięte, więc wchodzę na szlak żółty, potocznie zwany Ceprostradą. Ścieżka wyłożona jest dużymi kamieniami, dzięki czemu idzie się wygodnie. Jedyny raz miałam okazje nią podążać przy okazji zejścia ze Szpiglasowego Wierchu, ale wydaje się to być lata świetlne temu, więc w zasadzie idę w nieznane. Po krótkim odcinku miedzy drzewami wychodzę na otwarty teren, skąd można z góry podziwiać Morskie Oko. Zauważam również tendencję spadkową w ilości turystów na szlaku, co tylko potwierdza, że tłum z Palenicy rozproszył się na różne trasy. Idę odsłoniętym terenem, a ciężkie powietrze daje popalić. Ja się pytam, gdzie te zapowiadane 18°C i po co targam w plecaku polar i długie gacie…? No ale poza tym upierdliwym upałem, szlak jest kompletnie niewymagający, a już na pewno nie można się zasapać. Ot taki zwykły spacerniak, tyle że mega widokowy. 

Nad MOkiem robi się tłoczno
Spojrzenie na Morskie Oko i Rysy z Ceprostrady
Z każdym kolejnym krokiem zbliżam się do ścian Mięguszy oraz Mnicha. Ścieżka wiedzie zakosami wciąż niewymagająco pod górę, a panorama wokół jest przyjemna i zróżnicowana. Kolejnym punktem na trasie jest Dolina za Mnichem, gdzie będę zmieniać znaki z żółtych (prowadzących na Szpiglas) na czerwone, które prowadzą na Wrota Chałubińskiego. Na szlakowskazach nie był umieszczony czas do rozstaju, ale o ile mnie pamięć nie myli, miała być jakaś godzinka. Droga mija szybko i już niebawem wyłania się przede mną próg doliny, gdzie zapewne jest wspomniana krzyżówka. Jeszcze tylko kilka kroków i widać cel. Pierwszy kontakt wzrokowy i wiem, że ta przełęcz dziś polegnie! 

Tatry Bielskie nieśmiało się wychylają
Pierwsze spojrzenie na Wrota
Wielki Szczyt Mieguszowiecki, Cubryna, Mnich i Zadni Mnich
Zbliżenie na Mnicha – ktoś szczytuje
Po dosłownie 5 minutach znajduję się przy rozstaju szlaków, gdzie na chwilę przysiadam na kamieniu. Upał tak mi daje w dupę, że muszę chwilę odpocząć i uzupełnić płyny. Krajobrazy wokół również są zachęcające, więc robię kilka (no może kilkanaście) zdjęć. Tak upływa kwadrans. 

Ceprostrada, Morskie Oko i górująca nad nim Żabia Grań
MOko i Czarny Staw wraz z otoczeniem
Doskonale widoczny szlak na Wrota
Gdy ruszam dalej, kamień spada mi z serca, bo czerwonym szlakiem nie idzie w zasadzie nikt. Wszyscy walą szturmem na Szpiglasowy, a Wrota pozostają samiuteńkie jak ten palec. Czy jest mi smutno? Absolutnie nie! Ścieżka wciąż prowadzi kamiennym duktem, a po zaledwie kilku krokach zamieram. Nagle za kupką głazów odsłania się przede mną Dolina za Mnichem. W oddali dostojnie prężą się Wrota, a tuż przede mną wyłania się Staw Staszica. Wybornie 😀

Wrota Chałubińskiego, Liptowskie Mury i Staw Staszica
W zasadzie zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Widok w dolinie zdecydowanie „robią” Stawki Staszica, a w zasadzie jeden staw, który sezonowo wysychając dzieli się na dwa: Niżni i Wyżni. Wiedząc o tym fakcie przed wyjazdem, po cichu liczyłam na niewielkie „kałuże”, a dziś okazuje się, że jeziora są na tyle duże, iż zalały szlak (co też się sezonowo zdarza, ale zdecydowanie nie w lipcu!). Teraz dziękuję za tydzień opadów deszczu. Genialnie wygląda tafla stawów i ich krystaliczny kolor, który kontrastuje z surowym otoczeniem doliny. Serio – to jedno z piękniejszych miejsc w Tatrach Polskich. Bo ja właśnie takie Tatry lubię: ciche, tam gdzie natura osacza mnie z każdej strony, tam gdzie inni niekoniecznie chcą iść… Zrozumiałam, że czasem nie bogata panorama tworzy góry atrakcyjnymi, ale że tworzy je cisza. Szczelnie zamknięta dolina i znikomy ruch turystyczny sprawia, że cisza w Dolinie za Mnichem jest wszechobecna. Widać ją nawet na fotografiach… 

Dalej nie pójdę...
Podwodny szlak na Wrota Chałubińskiego
Hipnotyzujący kolor 💙
Po krótkim obejściu obu stawków ponownie znajduję się na czerwonym szlaku i wciąż kamiennym duktem podążam ku Wrotom. Teren jest odsłonięty, porośnięty trawą, gdzieniegdzie kosówką. Dolina za Mnichem w zasadzie jest sporych rozmiarów pustkowiem skalnym, a otoczenie ma surowy charakter. Po prawej wciąż obserwuję Ceprostradę aż po Szpiglasową Przełęcz i Szpiglasowy Wierch, natomiast po lewej mam Cubrynę i Mnicha, który z tej strony wygląda nieco karłowato 😉 Po kwadransie zaczynam podejście właściwe na przełęcz, wciąż oglądając się za siebie… 

Stawki za plecami
Szpiglasowa Przełęcz i Szpiglasowy Wierch
Karzeł Mnich
Głazowisko
Zaczyna się zabawa
Podejście na Wrota rozpoczyna się niewielkimi zakosami wciąż po kamiennym chodniku. Z czasem teren nieco się wyostrza, ale nadal jest wygodnie, a co najważniejsze widokowo. Podziwiam dolinę co chwilę z nowej perspektywy i pomimo iż widok jest ograniczony, to absolutnie nie nudzi. Po pokonaniu większej części trasy podłoże robi się mniej wygodne. Z początku głazy pokryte są żwirkiem, ale z czasem szlak zamienia się w upierdliwy piarg. O ile w górę idzie się jeszcze „jakoś”, o tyle w dół może być niezła zabawaPo 30 minutach podejścia zdobywam Wrota Chałubińskiego i tym samym staję na wysokości 2022m n.p.m. Wyłania się przede mną nowy widok na słowacką stronę, a i ten po polskiej dalej się podoba. Może k
rajobraz faktycznie jest nieco przysłonięty przez ściany Głażnej Czuby i Kopy nad Wrotami, ale przełęcz i tak uważam za widokową. Jeziora pod obu stronach Wrót dodają panoramie uroku, a niewielka ilość turystów sprzyja kontemplacji. 

PL - Na pierwszym planie Dolina za Mnichem i Stawki Staszica, dalej Żabia Grań i Tatry Bielskie
SK - Wyżne Ciemnosmreczyńskie Pleso, Pośredni Wierszyk, Hrube i Liptowskie Kopy
Wyżne Ciemnosmreczyńskie Pleso
Tatrzańskie turnie z bliska
Pamiątkowe z przełęczy – na stronę polską
Tam byłam niespełna miesiąc temu – Tatry Bielskie i w oddali Pieniny
Stawki Staszica
Wyżnie Mnichowe Stawki
Przyznam szczerze, że niezmiernie kusi mnie ścieżka na stronę słowacką, ponieważ wcale nie wygląda na gorszą niż szlak po stronie polskiej. No ale cóż, nie wolno… A taka byłaby perfekcyjna opcja, gdyby machnąć pętelkę Wrota – Gładka, a tu dupa, wejścia na przełęcze tylko po przeciwnych stronach. 

Dawny szlak prowadził trawiastym zboczem
Kusi…
Po sowitym odpoczynku, naładowaniu baterii do pełna i konsumpcji śniadania, zbieram się powoli do zejścia. Mam w pamięci upierdliwy piarg, ale spokojnym krokiem nigdzie się nie spiesząc, a jednocześnie wciąż delektując widokami, schodzę z asekuracją rąk. Pierwszy odcinek idzie sprawnie, a potem już wygodnie zakosami bez żadnych trudności. Po 40 minutach ponownie znajduję się przy stawkach, gdzie postanawiam na chwilę przystanąć. W końcu czas mam aż do wieczora, a letnie dni są długie. Zrzucam plecak z barków i kładę się na trawie 😊

Staw Staszica odbity w pionie i poziomie
Lustrzane Wrota
Ta woda 😍
Czy słyszycie tę ciszę…?
Kiedy siadam na kamieniu nad stawem wracam do chwil przed wyjazdem. Wspominam swoje obawy, o to że będzie nudno, że to będzie taki wyjazd na zaliczenie. Oczywiście moje drugie ja mówiło, że w Tatrach nigdy nie jest nudno, ale obawy mimo wszystko były. Jakże się pozytywnie rozczarowałam, jak to nie warto sugerować się opisami w necie. Już samo wejście, pierwsze spojrzenie na dolinę sprawiło, że się zakochałam. Teraz wiem, że stawy skradły moje serce. Wiem, że to wyjątkowe miejsce, zdecydowanie niedoceniane.
Niebawem zbieram się do dalszej wędrówki i pomimo, że wiem, co dokładnie mnie czeka i tak liczę na nową odsłonę krajobrazu. W końcu teraz idę w przeciwną stronę, to i perspektywa inna. Jeziora ponownie omijam bokiem i po 5 minutach jestem na krzyżówce ze szlakiem żółtym. 


Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, Żabia Grań, Niżne Rysy i Rysy
Morskie Oko z wyżyn
Zbliżenie na Niżne Rysy i Rysy
Ostatnie spojrzenie na Dolinę za Mnichem
Wchodzę ponownie na Ceprostradę i wygodnym chodnikiem podążam w kierunku Morskiego Oka. Muszę podkreślić, że cała dzisiejsza trasa była kompletnie niewymagająca pod górę, natomiast w dół jest idealną opcją bez przeciążania kolan. No po prostu miodzio 😀 Szybko tracę wysokość zakosami i żółty odcinek pokonuję w przeciągu 35 minut. Koniec z ciszą, koniec z pustkami – jestem pod schroniskiem nad Morskim Okiem, gdzie szukam chociaż metra miejsca dla siebie. I tak opierając się o kamień, odkrywam w sobie zaskakującą umiejętność odcięcia się od świata zewnętrznego. To nic że tłumy, to nic że hałas. Liczą się tylko góry i ta wewnętrzna cisza, którą mi dają. Pomimo gwarnego miejsca i pory, jestem sama na tym maluczkim kamieniu…
Nad Morskim Okiem mam jeszcze jedno przyjemne zadanie do wykonania. Ściągam ciężkie buty trekkingowe i wskakuję w wygodne sandały. No co jak co, ale na asfalt będą idealne! Szybkim krokiem podążam szosą i po 20 minutach mijam Włosienicę. Pamiątkowe foto dla porównania i zasuwam dalej. 


Znajdź różnicę 😉
Ostatni etap wędrówki, jak to zwykle bywa, już się dłuży. W dodatku ten nieszczęsny asfalt lubi się dłużyć podwójnie. Schodzę wciąż dobrym tempem, ale po prostu się nie chce. Nie pomagają nawet wysokogórskie widoki, nie pomaga myśl o pysznym obiedzie w Zakopanem, nie pomaga myśl o zimnej klimatyzacji w samochodzie. Włączam autopilota i po upływie 1,5h dostrzegam przy drodze auto. Koniec. 

Ostatnie widokówki
Tak się głośno zastanawiam, czy można za każdym razem zakochiwać się w Tatrach na nowo. Wydawać by się mogło to niemożliwe lub wręcz banalne, ale jak można przejść obojętnie wobec coraz to nowych krajobrazów i nie dać się zauroczyć. Nie wiem, czy Dolina za Mnichem jest obiektywnie piękna. Wiem na pewno, że subiektywnie jest jedną z piękniejszych, czasem niedocenianych, a wręcz zapomnianych. Wiem, że Stawki Staszica na zawsze pozostaną w mojej pamięci 💚


A.N.

23.07.2016



10 komentarzy:

  1. Gratulacje! :) Też mamy takie swoje miejsce w Tatrach- Krywań. Pięknie to faceci planują. :D
    Staw Staszica odbity w pionie i poziomie- Genialne ujęcie.
    Piękna ta dolina, jeszcze mnie tam nie było niestety. Nas kusi grań Szpiglasowy-Wrota... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Poza sezonem pewnie jeszcze lepiej za Mnichem, byle by były jeziorka, bo robią klimat :)

      Usuń
  2. I na Szpiglasie i na Wrotach mnie nie było. Przeczytałam z wielkim zaciekawieniem, bo chciałabym w tym roku chociaż na jedno wleźć :) Super ujęcia stawu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mnie się na obu podobało i oba dla mnie sentymentalne ;)

      Usuń
  3. Super widoczki i widzę że ludzi na Wrotach nawet mniej niż na Mięguszowieckiej. Muszę się tam w końcu pokazać ;D
    Woda w stawkach rzeczywiście wspaniała ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawki faktycznie robią klimat :) Zaglądnij koniecznie.

      Usuń
  4. Gratulacje!!! My w tym roku obchodziliśmy naszą 5 rocznicę ślubu i też w górach, było schłodzone gruzińskie wino w tatrzańskich stawach i wspólny wschód słońca... Góry mają w sobe coś magicznego.
    https://bzowinafotograficzna.com/2016/05/26/dlaczego-nie-warto-spedzac-rocznicy-slubu-w-gorach/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Twój artykuł świetny!!! Oby więcej takich rocznic :)

      Usuń
  5. Piękna wyprawa, wspaniałe zdjęcia :) Dziękuję za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń